Posty

12-tygodniowy plan - tydzień siódmy (13)

Ech, w poniedziałek zasnąłem z dzieciakami jak je usypiałem i obudziłem się dopiero rano, ale co się dziwić, w zeszłym tygodniu spałem średnio po 5,5h dziennie. Wszystko przez "zabawę" z Linuksem. Ten system jest w pełni konfigurowalny, mogę zmienić niemal wszystko (jak się nauczę programowania to pewnie będę umiał zmienić wszystko) i to jest moja klątwa. Tu bym to poprawił, tam bym to zmienił, a ostatecznie w piątek zabrałem się za pełen format dysku i instalację Manjaro na "świeżo", bez Windy jako drugi system. Pierwsza blokada pojawiła się już na samym początku, bo musiałem gdzieś zgrać wszystkie dane z dysku. Podpiąłem zewnętrznego Seagate 1 Tb pod USB i nic, Manjaro nie widzi dysku. Wpisałem w konsoli komendę (...) wyświetlającą wszystkie zainstalowane napędy i mój dysk tam był, ale nie wiem jak się do niego dostać. Odpaliłem Windę i dysk działa jak ta lala, zacząłem kombinować jakieś znalezione na forach pomysły i doprowadziłem do tego że do dysku nie mogłem s...

12-tygodniowy plan - tydzień szósty (12)

To był najmniej produktywny tydzień od początku mojej drogi, długi weekend i wyjazd do rodziców, nie mogło być inaczej. Nie martwi mnie to ani trochę bo przez ostatnie tygodnie bardzo ciężko pracuje i uczę się po godzinach, a pomiędzy jednym i drugim zajmuję się dziećmi więc krótka przerwa była mi potrzebna. Niewiele czasu poświęciłem na naukę HTML i CSS ale na wyjazd zabrałem ze sobą laptopa ze świeżo zainstalowaną dystrybucją Linuxa Manjaro KDE Plasma oraz pendrive'a z instalacją tegoż. Mój ojczulek jest informatykiem (w wieku 40-tu lat poszedł na studia informatyczne, to chyba rodzinne🤔) i wiedziałem, że jak mu pokażę co mam to też będzie chciał. Oczywiście się nie myliłem i mimo, że nie popracowałem z kursami to przynajmniej pobawiłem się Linuxem. Swoją drogą mocno się wkręciłem i odkąd zacząłem się interesować Linuxem nie mogę się od niego oderwać. Ciągle coś czytam na ten temat, szukam, konfiguruję, testuję, zmieniam. Coraz więcej wiem na temat różnic pomiędzy dystrybucjami ...

12-tygodniowy plan - tydzień piąty (11)

 To był ciężki dzień, a ja chcę jeszcze dzisiaj trochę rzeczy zrobić więc krótko... Ten tydzień był udany i miałem dużo energii, chyba już się wykurowałem, mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej. Do piątku dosyć intensywnie zajmowałem się nauką kodowania (o wynikach tego tygodnia napiszę za chwilę), a w piątek moja frustracja związana z zamulaniem komputera przez Windę 10  sięgnęła zenitu i postanowiłem zainstalować Linuxa.  Ogólnie mój sprzęt jest, bardzo delikatnie mówiąc, mocno przestarzały a Windows 10 jako tako działał na nim przez pierwszy miesiąc od instalacji. Na razie nie stać mnie na wymianę sprzętu na nowszy więc doszedłem do wniosku, że podejmę się tego, o czym już od dawna myślałem, czyli migracji na "pingwina". Nie znam się na tym jeszcze za bardzo (a w zasadzie to w ogóle się jeszcze na tym nie znam) ale intuicja mi podpowiada, że Linux będzie dużo bardziej stabilny i szybki na moim komputerze. Poza tym wydaje mi się, że środowisko Linuxowe jest dużo leps...

12-tygodniowy plan - tydzień czwarty (10)

 Ladies and gentlemen. Now the moment we've all been waiting for... Dziesiąty blog, dziesięć tygodni systematycznego pisania. Można by powiedzieć Kiki czym się tak podniecasz, ludzie piszą blogi systematycznie latami. Dziesięć odcinków? Wielka rzecz. Otóż wielka. To nie jest tylko dziesięć odcinków bloga, to jest dziesięć tygodni pracy nad zmianą swojego życia, nad pogonią za marzeniami. To było sześć tygodni przygotowań i już cztery tygodnie pracy. Pracy w mega niesprzyjających warunkach. Początkowo plan zakładał, że będę pracował nad nauką programowania i wdrażaniu nawyków, rutyn w pełnym wymiarze godzin, w międzyczasie pojawiały się rozmaite okoliczności utrudniające, jak chociażby choroba dzieci, a ostatecznie całkowicie musiałem zmienić koncepcję, bo okazało się, że od 8 do 16 będę zapierdzielał fizycznie w firmie znajomych. Było ciężko ale nie poddałem się. Nawet w chorobie. W zasadzie od startu mojego 12-tygodniowego planu non-stop jestem przeziębiony.  Dziesiąty blog i...

12-tygodniowy plan - tydzień trzeci (9)

Kolejny ciężki tydzień za mną. To był tak ciężki tydzień, że wczoraj zabrakło mi sił na napisanie bloga. Tak to był bardzo trudny czas i nie dlatego, że musiałem ciężko pracować. Ciężka praca mnie tak nie męczy. Po ciężkiej pracy wieczorem mogę usiąść do kompa i kolejne 2-3h pracować nad czymś co lubię. To był ciężki tydzień. bo to był już trzeci albo czwarty tydzień choroby. Nie pamiętam czy kiedyś już tak długo chorowałem. To nie była ciężka choroba, zaledwie katar i kaszel, ale przez to, że była tak przewlekła, po prostu wycieńczyła mnie. Do tego w tygodniu cały czas pracowałem fizycznie na dworze, raz było mi gorąco i się spociłem, za chwilę powiało, zaszło słońce i było mi zimno. Jestem przekonany, że to właśnie dlatego tak długo nie mogłem się wykurować. Tydzień w domu na bank sprawiłby, że choroba poszłaby w niepamięć, a tak męczę się z tym do tej pory.  Na szczęście dzisiaj już czuję się całkiem dobrze i mam nadzieję, że to będzie ostateczne pożegnanie z wirusem. Muszę zacz...

12-tygodniowy plan - tydzień drugi (8)

Dzisiaj będzie krótko. Przede wszystkim dlatego, że jak to piszę to jest już po dwudziestej drugiej, jestem trochę zmęczony, i kiepsko się czuję. To był fatalny tydzień, choć do czwartku nic na to nie wskazywało. Wtedy właśnie poczułem, że w końcu się wyleczyłem (po ponad dwóch tygodniach z gilem i kaszlem). Powoli realizowałem zaplanowane zadania. Może nie w takim stopniu jak bym chciał, ale sprawy posuwały się do przodu, wracała energia, a przede mną był weekend do nadrobienia zaległości. W piątek popołudniu przepracowałem pełen blok 1,5h z kursem, a kolejny planowałem na wieczór. Potem dwie godziny popracowałem w ogrodzie i na koniec, przed położeniem dzieci spać zrobiliśmy z żoną planowane przemeblowanie i... zatkało mi zatoki. Nic nadzwyczajnego, przecież jestem uczulony na roztocza kurzu domowego, a wiadomo że za szafami jest tego najwięcej. Lek przeciwhistaminowy, wapno z kwercetyną i za chwilę będę jak nowy. Godzinę później było jeszcze gorzej, czułem jakby mi rozsadzało zato...

12-tygodniowy plan - tydzień pierwszy (7)

No dobra, mamy to. Pierwszy tydzień z 12-tygodniowego planu za mną. Nie było łatwo, tym bardziej że żona  wyjechała  z synkiem do Berlina a ja zostałem z córeczką. Nie wszystko udało się zrealizować, mam też pewne przemyślenia oraz od tego tygodnia wprowadzam pewne modyfikacje do mojego planu. Ale po kolei, czas podsumować rezultaty. Mój 12-tygodniowy plan zakładał, że w każdym tygodniu będę minimum 8 razy po 45 min. pracował z kursem HTML, CSS i JS, oraz że cztery razy po 1.5h spędzę z własnym projektem. W tym aspekcie nie mogę być z siebie zadowolony ponieważ nad własnym projektem nie pracowałem w ogóle, zaś ze szkoleniem przepracowałem zamiast ośmiu  jedynie cztery bloki po 45 min. Jak już pisałem, to nie był łatwy tydzień bo zostałem sam z córeczką, co wiązało się z dodatkowymi obowiązkami spoczywającymi wyłącznie na mnie, a w konsekwencji z jeszcze większym zmęczeniem. Niemniej jednak mam poczucie, że mogłem zrobić zdecydowanie więcej i jestem przekonany, że w kolejn...

Plan awaryjny (6)

Postanowione, do końca listopada, a najprawdopodobniej do połowy grudnia zostaję w firmie znajomych, żeby im pomóc.  Z jednej strony powoduje to, że moje zasoby czasowe będą bardzo ograniczone, ale z drugiej strony ma też kilka plusów. Najważniejszą korzyścią jest kaska, która w obecnej chwili jest nam po prostu potrzebna. Poza tym jest to praca fizyczna, wymagająca ode mnie naprawdę niewielkich nakładów intelektualnych i owszem jestem po tych ośmiu godzinach zmęczony, ale jest to zmęczenie fizyczne, do którego zaczynam się przyzwyczajać. Jestem przekonany, że coraz łatwiej będzie mi znaleźć energię na wieczorne sesje intelektualne, zresztą już widzę pierwsze takie symptomy, brakuje mi jeszcze trochę samodyscypliny i nawyków. Pierwotny plan zakładał, że przez najbliższe 12 tygodni będę zajmował się czterema kluczowymi obszarami: programowaniem, porządkowaniem domu, nauką angielskiego oraz wdrażaniem pewnych nawyków (codziennych rutyn). To był bardzo ambitny projekt, ale b...

Mam plan... (5)

Ech, to był naprawdę ciężki tydzień. Nie przypuszczałem, że będzie tak ciężko, ale co się dziwić, dzieci przeziębione, ja przeziębiony, od 8 do 16 w pracy, (fizycznej a nie umysłowej jak przez ostatnie 20 lat). Po powrocie do domu zajmowanie się dziećmi i w planach praca z kursem programowania około 21:00 jak już zasną. Niestety tylko w planach, bo w praktyce jak dzieci zasypiały to i ja przysypiałem ze zmęczenia i budziłem się zaspany około 22:00. We wtorek już o 19:00 leżeliśmy z dzieciakami w łóżku, obudziłem się o 7 rano. Nie pamiętam kiedy ostatnio przespałem prawie dwanaście godzin ciurkiem.  Zadeklarowałem, że do listopada mogę pomóc w firmie znajomych, ale nie wiem czy ta pomoc nie przedłuży się do grudnia, a może nawet do końca roku. Widzę jak dużo mają pracy, jak przydaje im się moja pomoc i mam świadomość jak trudno jest w tej chwili znaleźć kogoś, kto mógłby mnie zastąpić. Ostateczną decyzję podejmę pod koniec października, ale już teraz zamierzam się poważnie zastanowi...

Choćby skały srały. (4)

Jak się wali, to wszystko na raz.  Jakiś czas temu czytałem "Potęgę podświadomości" doktora Josepha Murphy-ego i tam tego typu zjawiska wyjaśnione są pewną mocą sprawczą naszej podświadomości. Można by rzec "co siejesz to zbierasz", tu konkretnie co myślisz to będzie Ci dane. Postanowiłem zostać programistą. Jak już pisałem wcześniej, zawsze tego chciałem, jednak coś poszło nie tak i przez ostatnie 20 lat zajmowałem się sprzedażą najpierw usług finansowych a potem produktów FMCG. W maju tego roku idea spełnienia mojego marzenia ponownie zakiełkowała i bardzo szybko rozkwitła w mojej głowie. Przez następne trzy miesiące większość wolnego czasu przeznaczałem na przygotowanie planu nowej ścieżki swojego życia. Nie było tu mowy o jakichś kosmetycznych zmianach w dotychczasowej egzystencji, tu chodzi o totalną zmianę kierunku, obrót o 180 stopni i pójście w przeciwną stronę. Wrzesień miał być takim nowym otwarciem. Dzieci idą do przedszkola, żona pracuje, a ja w pełni po...

Trzy, dwa, jeden, start... (3)

"No i w pizdu wylądował, i cały misterny plan też w pizdu..." Przez ostatni tydzień intensywnie pracowałem nad celami, strategią, planem działań. Odtwarzałem i przebudowywałem mój osobisty system produktywności, odświeżałem wiedzę na temat koncepcji zarządzania czasem i zadaniami, produktywności, zapobiegania prokrastynacji. Przygotowywałem i konfigurowałem zestaw narzędzi wspomagających mój system produktywności oraz usprawniających zaplanowane przeze mnie działania. Na dzisiaj zaplanowałem opisanie na blogu tego co stworzyłem i ruszenie z kopyta. Nawet zacząłem już mój plan wdrażać w życie. Wstałem rano, przeprowadziłem dziesięciominutową medytację i poszedłem biegać. Po powrocie przeprowadziłem metodą Wim Hofa serię ćwiczeń oddechowych oraz 20 pompek i wziąłem prysznic zakończony dwoma minutami polewania się zimną wodą. Wtedy zadzwonił telefon... Kilka dni temu rozmawiałem ze znajomym rodziny, że gdyby potrzebował kogoś do pomocy w firmie to ze względu na to, że dzieci od ...

Ale o co chodzi? (2)

Tak więc postanowiłem zmienić swoje życie, spełnić marzenie z dzieciństwa i zostać programistą. Robić w życiu to co sprawia mi frajdę, coś co daje widoczny efekt (strony internetowe, aplikacje, gry). Pracować zdalnie, a jednocześnie zarabiać dobre pieniądze.  W takim razie można by zapytać, co Ty tu robisz? Po co marnujesz czas pisząc te wypociny zamiast w to miejsce przeczytać jeszcze jeden artykuł o programowaniu, przejść kolejną lekcję kursu, napisać kilka linijek kodu? Dlaczego postanowiłem zacząć pisać tego bloga? Przede wszystkim od dawna chciałem to robić. Żona zawsze mi mówiła że posiadam tą umiejętność pisania "ciekawie" (mam nadzieję, że to było szczere 😉), tylko jakoś do tej pory nie za bardzo wiedziałem o czym miałbym pisać. Nie było w moim życiu jakiegoś takiego tematu, który chciałbym przekładać na przysłowiowy papier. Próbowałem kilka razy pisać coś w rodzaju dziennika, ale jakoś tak zawsze po kilku/kilkunastu dniach porzucałem to zajęcie. Tym razem jednak nap...